Co karaluch robi nocą? – z cyklu zwierzęta Madagaskaru
Zjawia się
niepostrzeżenie pod osłoną nocy. Cicho, zwinnie przebiega przez pokój, tylko liczne
nogi delikatnie szeleszczą po podłodze. On. Karaluch. Zawsze samotny. Przybywa
nie wiadomo skąd, zmierza nie wiadomo gdzie... Stworzenie nocy.
Rankiem leży na plecach.
Dlaczego? Czyżby był martwy? Ależ nie – przez cały dzień macha przecież
czułkami. Zwłoki nie powinny się ruszać... Sięgasz po miotłę. Trącasz – ucieka.
Jakoś wolno, ale jednak. Łazienka, pokój, korytarz. Przestrzeń zdaje się nie
mieć końca. Uff, udało się. Ostatnim ruchem miotły zrzucasz go na trawnik. Tam
dokończy swoich dni – jednak umierał. Świat uratowany.
Ale nie... życie
nie jest tak proste. Zapada noc i znów na podłodze słychać cichy szelest
przemykających nóg. Już jest. Już przyszedł. Kolejny nocny złoczyńca. Nie wpadł
przez okno tym razem zamknięte. Obrał wilgotną ścieżkę kanalizacji lub lekki
przeciąg wentylacji. Nie – to drugie na pewno nie. W tym domu nie ma
wentylacji. Pozostaje więc kanalizacja. Nadciąga z łazienki, lecz tam się nie
zatrzymuje. Zmierza w kierunku moskitiery, wspinaczki się nie boi. Zakończone
kolcami stopy przyczepią się do wszystkiego. Możesz znaleźć go pod sufitem
przysypiającego w rogu pokoju. Możesz nad ranem sięgając ręką na szafkę trafić
na jakiś dziwny liść, którego nigdy wcześniej i nigdy później tam nie było.
Możesz ujrzeć go przy zwijaniu moskitiery. W łóżku jeszcze nie zagościł, ale to
pewnie kwestia czasu. Pamiętaj by zawsze trzepać nocą klapki przed założeniem –
przecież nic nie widać. Ponoć nie znosi zapachu liści laurowych. Ponoć. Może
kiedyś to sprawdzisz.
Nocny złoczyńca. Cóż
uczynisz, gdy po raz kolejny go spotkasz? Czy jak większość przez rok będziesz
podskakiwać za każdym razem, gdy pryśnie ci spod nóg? A może zdobędziesz się na
odwagę by wyzbyć się wpojonych stereotypów i spojrzysz na niego nowym, trzeźwym
okiem? Taki żuk z niego – wcale niegroźny. Nie ma miliona maleńkich nóżek, nie
jest obrzydliwy. Ba, można by nawet rzec, że jest całkiem ładny. Czy ktoś
kiedyś bał się w Polsce gnojarka?
Niesamowite! Zdolność zachwytu poziom MEGA. Oby Ci to zostało na dłużej. Pozdrawiam z Łodzi!
ReplyDelete